Polak chce wybudować dom. Kupuje działkę i idzie do empiku aby nabyć stertę katalogów z gotowymi projektami domów. Wydaje mu się, że tak trzeba, a na hasło „projekt indywidualny” reaguje – ” to nie dla mnie, nie stać mnie na to „. Czy tak jest rzeczywiście?
Jedziemy sobie autem, idziemy przez osiedle domków i wszędzie widzimy ten sam obraz : domy katalogowe. Jeśli ktoś nie wie, o czym piszę ta zapraszam tutaj. Wszystkie domy są bardzo podobne do siebie, a przecież różni ludzie w nich mieszkają. Przeglądałam ostatnio z koleżanką jakiś magazyn architektoniczny. Zachwycała się nad tymi „nietypowymi” dla niej domami. Zapytałam, czy chciałaby mieć taki dom. „Oczywiście, ale to chyba nie dla mnie. Ja wolę tak normalnie.” I zastanawiam się co jest normalne a co nienormalne w tym momencie. Bo jeśli normalny jest projekt domu, który kupuje tysiące ludzi i wygląda jak każdy inny za zakrętem, nie uwzględniając nasłonecznienia działki, to chyba ja jestem nienormalna. Dla mnie normalne jest uwzględnienie potrzeb i gustu tego, który będzie mieszkał w tymże domu. Dlatego stworzyłam listę 5 powodów, dla których mówię NIE domom katalogowym.
1. Dom katalogowy nie uwzględnia kierunków świata.
Kupujecie projekt gotowy domu, który ma już dokładnie rozplanowane pomieszczenia. To co, że od strony kibla i garażu jest południe ( czyli najlepsze oświetlenie), w takim razie projektant proponuje Wam zrobienie odbicia lustrzanego domu ( ! ), po chwili orientując się, że wtedy wejście było by od strony ogrodu. No cóż, jaka cena taki projekt.
2. Masz dużo dzieci- trudno będzie Ci znaleźć odpowiedni projekt.
Domy katalogowe kierują się średnią i liczba i wielkość pomieszczeń dostosowana jest do modelu rodziny 2+2 lub 2+1. Ktoś kto posiada „nietypowy” model rodzin nie będzie miał dużego wyboru.
3. Nietypowe hobby – dom katalogowy tego nie uwzględni.
Twoim marzeniem jest wybudowanie małej łodzi, lubisz malować, rzeźbić, majsterkować, rzucać się pomidorami czy pierzem z poduszek, uprawiać jogę w łazience czy medytować w pokoju z japońskim- projekt typowy na pewno tego nie uwzględni. Jeśli jednak Twoim życzeniem będzie, aby przewidzieć przestrzeń dodatkową na takie aktywności- to patrz punkt 4!
4. Chcesz coś zmienić w gotowym projekcie- musisz dodatkowo zapłacić.
Każda zmiana musi być dodatkowo opłacona, przesunięcie ściany, okna, wejścia – nie daj Boże jakaś zmiana z przesunięciem instalacji – płać Polaku! W efekcie okaże się, że zapłacisz za projekt tyle, ile u architekta, który zaprojektuje dla Ciebie indywidualnie. Pamiętając, że z ten drugi będzie Cię słuchał i dopieści Cię niczym w salonie Spa.
5. Ciągłe kompromisy
Jakiekolwiek zmiany Twojego projektu będą kompromisem. Bo to będzie naciąganie już istniejącego projektu, a nie tworzenie Twoje wymarzonego. Czy chcesz kiedyś stać w salonie i mówić, chciałem aby był trochę większy, ale nie szło tamtej ściany przesunąć bo nstalacja.. bo architekt bo coś tam..
Marzyłeś o własnym domku z ogródkiem, o przepięknym tarasie. Gdy wybierasz projekt gotowy zaczniesz zastanawiać się, czy on naprawdę do Ciebie pasuje, czy potrzebujesz na wejściu oglądać kibel , czy może wolisz od razu , ściągając buty oglądać bawiące się dzieciaki w ogrodzie. Może z sypialni zamiast schodami wolałbyś zjeżdżać zjeżdżalnią i zamiast na kanapie odpoczywać na hamaku w domu. Niech inni nie dyktują Ci jak masz mieszkać. Idź do dobrego architekta, który robi projekty indywidualne i powiedz mu o swoich marzeniach.
Od przyszłego tygodnia będę siać propagandę dobrych, ludzkich projektów domów i wnętrz. Zapraszam Was wtedy na cykl wpisów o inspirujących domach. Chcę pokazać Wam, nie-architektom, że dom może być fajny, ciekawy i może być dla Was. Chcę Was zarazić dobrym designem i pokazać inne spojrzenie na definicję domu, na architekturę. Chcę uświadomić, ze dom to przede wszystkim wnętrze dla ludzi, którzy mają tam odpoczywać i spędzać najwspanialsze chwile w życiu, a nie zastanawiać się , wiecznie waląc głową w sufit, czy to poddasze miało być mieszkalne, czy trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić. Nie można przyzwyczajac się do źle zaprojektowanej, niedostosowanej przestrzeni, ale do wspaniałego wnętrza i widoku na ogród.
Witaj na moim blogu! Nazywam się Kasia Frenczak-Sito. Żona, mama piątki dzieci, architektka i blogerka. Zakochana w pedagogice Montessori i minimalizmie. Projektuję przestrzenie dla dzieci, które wspierają ich rozwój. Uczę innych jak stworzyć minimalistyczne mieszkania i pomagam wyrzucać. Popołudniami wyżywam się na działce siejąc marchewki i plewiąc chwasty.