Czy kojec jest potrzebny dla dziecka?
Ten post powstał w związku z bardzo emocjonującą dyskusją, która miała miejsce w mojej grupie na fb – Dom w stylu Montessori. Jedna z członkiń zapytała, czy wkładanie dziecka do kojca jest OK.? Przeglądając artykuły w internecie widzę, że wypowiedzi są podzielone, ale i Ci co zaczynają zdanie od ” to jest ograniczenie dziecka” to kończą i tak n a”nie wykluczone, że i my kiedyś będziemy kiedyś go potrzebować”. Czy kojec jest potrzebny dla dziecka? Dlaczego my nie mamy kojca i jak sobie radzę bez niego? Spróbuję na to odpowiedzieć w tym artykule.
Dla niewiedzącym czym jest kojec- to takie trochę większe łóżko, które ma uchronić dziecko przed niebezpieczeństwem czyhającym w domu. Może przybrać również formę po prostu ogrodzenia, które postawicie np w salonie. No właśnie, jakie niebezpieczeństwa czekają na malca w domu? W związku z tym, że nie mieszkamy w Australii i do domu nie wparuje nam gromada jadowitych węży, więc myślę sobie, że tych niebezpieczeństw nie jest za wiele. A może się mylę?
Co uważają rodzice?
Dziecko wejdzie na szafkę, spadnie z niej i szafka na niego. Dziecko wejdzie do sedesu, piekarnika, pralki i Bóg wie co mu jeszcze wpadnie do głowy. Weźmie papier toaletowy i poroznosi po całym domu (swoją drogą super zabawa-nie?). Weźmie flamastry i narysuje domek na ścianie, kanapie, ulubionych książkach itd…. Spadnie ze schodów, z kanapy, ze stołu. Rozniesie całą chałupy w proch! Bo ja idę na 2 minuty siku! Oczywiście ilość niebezpiecznych sytuacji można by jeszcze wyliczać i wyliczać. W związku z tym rodzice na czas pójścia gdzieś wkładają dziecko do kojca lub łóżeczka by było bezpieczne. Ba! Nawet wiem, że są tacy, których dzieci cały czas bawią się w takich kojcach bo w domu jest za zimno, za niebezpiecznie i pełno bakterii na podłodze. I w ogóle kojec zapewnia im święty spokój bo dziecko nie roznosi zabawek itp itd. Inni mają psy i to właśnie kojec ma uchronić je od nieszczęśliwych sytuacji – z czym akurat się zgodzę .
Co ja uważam?
Czy kojec jest potrzebny dla dziecka? Uważam, że kojec jest zbędnym i bezsensownym meblem, który tylko zagraci Ci mieszkanie. Po pierwsze dziecko potrzebuje mieć swobodę ruchu . Poznaje tak wtedy świat, dom , odkrywa nowe zakamarki i faktury.. .posadzki ;P Absorbuje przestrzeń i chłonie jak gąbka to co go otacza, a zabawa w kojcu bardzo mu to ogranicza. Niemowlak jest takim samym człowiek jak Ty i należy mu się taki sam szacunek. A jak Ty byś się czuł zamknięty w łóżku za kratkami, siatką? Ledwo coś widzisz, nawrzucali jakieś zabawki, powiesili coś brzęczącego nad głową…zaraz, zaraz, a gdzie mama? Łeeee…. I już znasz dalszy scenariusz.
Gdy dziecko zaczyna raczkować/ pełzać rodzice szybko decydują się na kojec ze względu na chwilowe zatrzymanie dziecka by móc wziąć prysznic, zjeść śniadanie itd. POwiem Wam, że mam trójkę dzieci i nawet ich przemieszczanie nie zastopowało mnie by nie jeść. Gdy byłam młodą mamą i Agatka potrzebowała mojej bliskości a ja akurat musiałam parę rzeczy zrobić w domu po prostu wkładałam ją do chusty i mi „pomagała”. Jeśli decydujemy się na dziecko to musimy brać pod uwagę, że jest to nowy członek świata, który potrzebuje naszej bliskości nawet wtedy gdy akurat my chcemy w spokoju zjeść.
Jak rozwiązać bezkojcową sytuację?
Po pierwsze decydując się na dziecko bądź świadom, że nie wystarczy do jego pokoju wstawić łóżeczka, kupić paru pluszaków i przeczytać kilku stron o jego rozwoju. Dziecko to nowy członek rodziny, który jest trochę inny niż Ty. Widzi na początku niewyraźnie, ale za to potrafi wyczuć Twój zapach bezbłędnie. Nie potrafi się przemieszczać i potrzebuje Twojej pomocy. Nie umie jeść więc musisz go karmić. Pragnie zwiedzać świat, czyli na razie swój dom, i musisz mu w tym pomóc.
Po pierwsze dobrze przygotowane otoczenie dla dziecka rozwiąże wiele Twoich problemów. W każdym pomieszczeniu w domu przygotuj mu matę, mały koszyczek z zabawkami, obrazki na jego wysokości wzroku. Niech dziecko poczuje się jak u siebie, a nie jak mysz na środku Manhattanu.
„Ale ja muszę iść do toalety i nie mogę go tak zostawić? „ Jeśli otoczenie dziecka nie pozwala by został na chwilę sam to zabierz dziecko do kibla! Po pierwsze nauczy się, że siku robi się do toalety , a TO będzie dla niego odkrywcze i bardzo interesujące. Gdy będzie już umiał siedzieć możesz zacząć go sadzać na nocniku w tym samym czasie. Wydaje mi się , ze załatwianie swoich potrzeb przy małym asystencie jest niejako wpisane w rolę rodzica.
„Przy dziecku nawet nie mogę się pomalować i wykąpać” Możesz tylko nie wiesz jak. Ja mam dwa zestawy do malowania, dla moje córki i dla mnie. Zostawiłam jej opakowania po pudrach, które już zużyłam i co rano ( no prawie) malujemy się razem- czasem wzajemnie 🙂 Teraz dodatkowo mam dwóch asystentów w postaci Janka i Franka, podczas porannych przygotowań. Na początku mieli matę w łazience i obserwowali, co się dzieje, a teraz mają dodatkowo koszyczek łazienkowy (są tam różne szczotki, ręczniczki, gąbki itp.) Bardzo często robię różne czynności siedząc po turecku na ziemi ponieważ wszystkie dzieci potrzebują mojej uwagi i dotyku. Zawsze żałuję, że nikt nie zrobi mi zdjęcia gdy z tyłu czesze mnie Agatka a chłopcy próbują wspiąć się na moje kolana. I tak szykuję się co rano ( od 5:30 ! ) by dojechać na 8:00 do żłobka Agatki. Nie mam kojca ani babci ani sąsiadki do pomocy. I nie chodzi o to, że jestem jakaś wspaniała , ale mam dobrze przygotowane otoczenie w każdym pomieszczeniu i to pomaga mi nie zwariować.
Schody. „Musze dziecko włożyć do kojca bo idę na chwilę do kuchni(etc), która jest na innym piętrze. Tutaj po pierwsze uważam, że schody lub wyjście z pokoju trzeba zabezpieczyć bramką. Ale tak jak wcześniej pisałam, dziecko powinno się zabrać ze sobą. Po co ma samo zostać w pokoiku w kojcu jak może uczestniczyć w tym, co Ty robisz.
Niektóre meble musieliśmy zlikwidować właśnie dlatego, że były niebezpieczne przy dzieciach. Zminimalizowałam ryzyko , by moje dzieci czuły się dobrze u siebie, by mi było łatwiej żyć z nimi.
Są wyjątki?
Niektóre domy mają miejsca takie jak kotłownia, które znajdują się w miejscu dość brudnym, zimnym i mało przyjaznym dla dziecka Właśnie wtedy wydaje mi się, że kojec może być niezbędny gdy rodzic musi tam się udać by dorzucić ekogroszek 😉
Kolejną dość niebezpieczną sytuacją może być zazdrosne rodzeństwo. Gdy chłopcy przyszli ze szpitala do domu takich niebezpiecznych sytuacji miałam kilka. Agatka była ( i nadal jest) niesłychanie zazdrosna o bliźniaków. Na początku faktycznie wkładałam ich do łóżeczek lub takich niemowlęcych krzesełek, ale to nie rozwiązywało sytuacji. W tym momencie nawet wyposażenie wnętrza nie pomaga, ale sam rodzic, jego słowo i odpowiednia reakcja. Nauczyliśmy się zwracać uwagę na to kiedy może być niebezpieczny moment – śmieję się że wyrosło mi trzecie oko i szybko potrafię zareagować .
Może są jeszcze inne ekstramalne sytuacje, o których nie pomyślałam, ale z pewnością zarzucicie mnie w komentarzach:)
Kiedyś ludzie mieli wiele obowiązków wokół domu. Dojenie krów, karmienie świni itd. Nie było instytucji kojca. Dzieci były zabierane wszędzie z rodzicami. Podpatrywały co oni robią, jakie mają obowiązki. Poznawały nowe miejsca, zapachy i odgłosy. Takie doświadczenia niesamowicie dobrze wpływają na dzieci i nie zabierajmy im tej zabawy poznawania świata.
Dostosuj tak mieszkanie, by Twój mały podopieczny miał frajdę z odkrywania każdego jego skrawka i mógł swobodnie wyrażać swoje potrzeby.
[clear-line]
A jak jest u Was? Używaliście bądź używacie kojca? Czy według Was kojec jest potrzebny dla dziecka?
[clear-line]
Kojec – miałam rozłożone łóżeczko turystyczne w dużym pokoju, ale naprawdę krótko – bo się nie sprawdziło 🙂 było za dużo hałasu, że chce wyjść 🙂 poza tym i tak brałam córkę wszędzie ze sobą 🙂 no i też mieliśmy zabawki w każdym pomieszczeniu 🙂 jak się urodziła druga córka, to starsza była strażnikiem i mówiła mi, co robi młodsza, gdy ja musiałam skorzystać z toalety 🙂 na marginesie informacji, że kiedyś nie było kojców, bo dzieci zabierano np. na pole ze sobą – racja, tylko że były jeszcze najczęściej oczy innych ludzi lub starszego rodzeństwa. To tak na marginesie, bo nasza cywilizacja zmieniła nas po prostu z gromady ludzi na pojedyncze jednostki: rodziców z dziećmi i żyjemy tak obok siebie, a nie razem jak kiedyś.
Moja mama jak byłam mama wynosiła moje drewniane łóżeczko na ogródek 🙂 mam nawet takie zdjęcia 🙂 a ona mogła np. spokojnie powiesić pranie 🙂
Kasia, dziekuje za ten tekst. W zasadzie u nas kojec jest takim drewnianym ogródkiem , jak mi sie uda to dołącze zdjęcie. Kiedyś myslalam ze to jest fajne, zabawki w jednym miejscu , w miarę ograniczony teren, porządek w pomieszczeniu …, ale dość szybko córeczka zaczela zle reagować na to miejsce, po pewnym czasie wolała zabawę poza tym niż w środku, przyszedł czas ze sama nauczyła sie otwierać drzwiczki ” ogródka” . Następnie w zasadzie były one zawsze otwarte …a teraz czasem wchodzi i zamyka za soba. Generalnie przymierzam sie do usunięcia tego. Tylko co w zamian , otwarta półeczka i dywanik tak jak to zrobiłam u jej pokoju po warsztatach ?
Bożenko, Dokładnie tak jak napisałaś, zrób otwartą półkę, daj jakiś mało wzorzysty dywanik i stwórz taką przestrzeń dla dziecka, która aż zaprasza do skorzystania z niej. Nawet w salonie można stworzyć miejsce, które nie będzie kuło w oczy tak jak taki kojec.
https://uploads.disquscdn.com/images/6a241649fc2a95807feb0256a96675021b30814d235c6975a065c4043a035ab2.jpg
Dzisiaj kojec idzie do sprzedania 🙂
Ja kupiłam suchy basen. teraz jest jeszcze mały ale jak faktycznie potrzebuje np powiesić pranie czy iść to siku – sam jeszcze nie siedzi. to ląduje na chwile w piłkach. nie bywa ta często więc chwilke jest zajęty. Jednak resztę dnia spędza na macie w pokoju a kuchnię mam obok więc mam go na oku. myślę że jest to faktycznie troszkę lepsze rozwiązanie niż kojec. Natomiast zapowiadają nam się prace na wiosnę w ogródku i sądzę że tam kojec nam się przyda 😀