Dom jest do mieszkania a nie do zwiedzania
Ile razy słyszycie wchodząc do kogoś „ przepraszam, ale mamy nieposprzątane”. Jest to jeden z tekstów, które najbardziej wkurzają mnie u ludzi. Nie rozumiem tak naprawdę dlaczego się tłumaczą. Że mieszkają w swoim domu? Że używają swoich rzeczy, że piorą ubrania, że je suszą na suszarce? Że jedli posiłek i zostały jeszcze niepozmywane talerze?
Nie zrozumcie mnie źle, ja nadal lubię gdy wokół mnie jest ład i porządek, ale nadgorliwość i przesadny pedantyzm uwiera mnie jeszcze bardziej niż klocek lego pod moją stopą.
Wraz z moim mężem nigdy nie byliśmy przodownikami porządku. Bałagan zaczął nam doskwierać kiedy przeszkadzał nam w organizacji życia. Jakby się tak zastanowić to zawsze był to problem, ale jak się mieszkało z rodzicami- to sami wiecie 😉 Zaczęliśmy się lepiej organizować gdy w naszym życiu pojawiła się Agatka. Jednak największa zmiana przyszła wraz z Jankiem i Frankiem. Należało tak zorganizować dom by mieć mało do sprzątania i móc zmaksymalizować czas spędzany z rodziną i to już dużą rodziną.
Lubię urządzanie wnętrz i marzy mi się wiele fajnych mebli, jednym z nich jest miętowa kanapa. Mamy bardzo mały salon i właśnie jasna kanapa pasowałaby tam idealnie. Jednak mam też trójkę dzieci i wiem, że jasność kanapy byłaby tylko chwilowa. A właśnie nie lubię tracić czasu na czyszczenie, mycie okien ( i obieranie pieczarek – tak w ramach mini dygresji ). I gdy pomyślę, że miałabym jeszcze co wieczór doczyszczać sofę to krew mnie zalewa. Dlatego kupiliśmy grafitową, co wcale nie było zbyt głupim wyborem bo jest dość duża by nas wszystkich pomieścić, i wiadomo do szarego pasuje każdy kolor.
Lubię mieszkać w moim domu i cieszyć tym, czym naprawdę powinnam. Dom jest do mieszkania. Jeśli ktoś chce zwiedzać niech idzie do muzeum bo u mnie nie wszystko będzie wyglądało jak w kolorowych czasopismach. Nie każda rzecz będzie do siebie pasować i nie każda zabawka będzie odłożona na półkę ( choć tutaj akurat nie ma dużo problemu- przeczytaj ten post dlaczego). Wolę aby na ścianach wisiały obrazki moich dzieci i nasze zdjęcia pamiątkowe niż drogie plakaty.
Lubię tworzyć i gdy zaczynam jakiś projekt DIY zazwyczaj wykonanie zajmuje mi ok miesiąca. Osoba nie posiadająca dzieci jest w stanie wykonać go w dwa dni-bezdzietni doceńcie to! Ja niestety rozkładam pracę na drzemki dziecięce, których czasem po prostu nie ma. Więc rzeczy zalegają gdzieś w kącie i czekają na swój czas. Jest to jednak bałagan pod kontrolą, który mnie nie przeszkadza.
Nie lubię wyidealizowanych wnętrz. Jest taka fajna blogerka , która naprawdę ładnie urządziła swój dom i rezultaty tego pokazała na blogu. Czytając jeden z jej postów na temat ściany kredowej w kuchni oniemiałam. Dodała, z pełnym rozbawieniem , że ściana jest, ale na razie niech jej córka nie wie że można po niej pisać. Jak to, dziecko ma w domu ścianę kredową i nie może po niej pisać? Nie mogłam w to uwierzyć. No tak, sama autorka wymalowała tam piękne napisy, przywiesiła cudne grafiki i ma świetną ścianę do fotografowania na instagram. Ja nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Ściana kredowa to super frajda dla dziecka. A o plusach rysowania i malowania przez dzieci rozpiszę kiedyś inny post ;). Wyidealizowana ściana po której może pisać tylko mama?- to nie dla mnie. Wtedy przypomniał mi się bardzo fajny felieton Doroty Terakowskiej: Dizajenerka. Pisze w nim o wizycie u swojej znajomej, która przeprojektowała swój salon, tu fragment:
– Ło matko! – jęknęłam, stając w progu salonu. Tak, był piękny. Od kremowej bieli puszystego dywanu odbijała kredowa biel skórzanych foteli i herbaciane ciepło sofy z poduszkami w kolorze śniegu (..) już chciałam walnąć się na kanapę, gdy uświadomiłam sobie, że nie jest to mebel, ale element dizajnu. Usiadłam z nabożeństwem, usiłując nie opierać się o śnieżne poduszki, bo cholera wie, czy na sweterku nie mam kocich włosków mojej Łatki. (..) z radosnym wrzaskiem, i z lodami truskawkowymi, wbiegła dwójka dzieci:”Cioooocia!”, ryknęły z entuzjazmem, a dizajnerka powiedziała lodowato (lód też jest biały!):
– Czy mamusia nie powtarza od wielu dni, że do salonu wstęp wzbroniony, chyba że w skarpetkach, bez lodów i coca coli?
– A z kanapką? – spytał nieśmiało mąż.
– … ale bez pomidora. Biały serek – podpowiedziałam z refleksem.
Zastanówcie, w jakich przestrzeniach czujecie się najlepiej, czy w takich które mają każdy element niesamowicie wystylizowany, czy może wręcz przeciwnie? Fajnie jest gdy dom odzwierciedla tego, kto w nim mieszka, pokazuje jego zainteresowania i specyficzne potrzeby. Gdy zobaczycie jakieś super „dizajnoskie” ( neologizm by mój tato:) ) wnętrza zastanówcie się, co chcielibyście przenieść do siebie, czy w ogóle takie coś odpowiada Waszej rodzinie.
My mamy w domu nasz dizajn. Ścianę kredową po której każdy pisze co chce, okruchy na blacie bo lubimy jeść, plamy od farb na ścianie bo lubimy malować i pranie na suszarce bo nie lubimy chodzić w brudnych. Każdy człowiek jest inny i ma swój wymiar estetyki. U nas jest generalnie porządek, ale traktujemy wszystko bardziej na luzie. Czasem jemy na kanapie, czasem robimy piknik na ziemi, gdy pada deszcz (pomysł Agatki!). To jest nasz dom, tam mieszkamy i w nim się dobrze czujemy. Dzieci nauczyły mnie, że trzeba trochę wyluzować bo i tak wszystkiego się nie ogarnie, a czas mija bardzo szybko-nim się obejrzałam Agatka przyniosła mi wodę i mówi: „für dich”, a wczoraj jeszcze uczyła się chodzić- chlip,chlip 🙁
[clear-line]
A jak jest u Was? Jecie na kanapie? 😉
[clear-line]
Taką kredową ścianę chciałabym mieć 🙂
Zawsze powtarzam, człowiek najlepiej czuje i odnajduje się we własnym bałaganie. Osobiście nie lubię niechlujstwa (garów w zlewie, skarpetek po kątach itp.), ale nadmierny ład też kuje mnie w oczy. Lubię mieć czysto, ale do instagramowych wychuchanych mieszkań jeszcze mi daleko 😉 😛
pozdrawiam serdecznie!
Dokładnie! Zgadzam się 🙂
Pozdrawiam Cię również!
na mojej kanapie z siuśków, herbatek itp utworzyła się mapa świata… ale to akurat trochę mnie wkurza, bo wygląda niechlujnie. Po drugim praniu, które zostało zniweczone bodajże dnia kolejnego jednak się poddałam 🙂
Na mojej kanapie jest zapisana historia całej rodziny: siuśki dwójki niemowlakow, kocie pazury, rysunki flamastrem, a ostatnio nawet piwo, z którym przysnęłam podczas oglądania filmu 😉
Chciałabym mieć możliwość rozlać piwo 🙂 Ale jeszcze pare miesięcy 🙂
Noo tak, ja niby też wtedy jeszcze karmiłam, ale Mały miał już niemal dwa lata. I akurat spał 😉
Ja mam wrażenie, że cały czas karmię bo muszę aż dwóch, więc nadal wspomagam się tylko czekoladą 😉
pozostaje Ci pokochać karmi 🙂
niestety nie mogę bo pijam ( a raczej w dalekiej przeszłości piłam) tylko bezglutenowe piwa a karmi ma jęczmień w składzie 🙁
jak to warto wdać się w dyskusję, zamierzałam zrobić sobie próbny tydzień bez glutenu i w ogóle nie pomyślałam o piwku, popijam bezkarnie, bo przecież badania, słód, laktacja i w ogóle 🙂
oj piwko odpada, a odstawienie glutenu polecam nawet na dłużej niż tydzień 😉
Marzę o kredowej ścianie! Ale zdecydowanie po to, aby wszyscy po niej pisali i malowali, w szczególności synek 😉
Super! U nas sprawdza się znakomicie, polecam zrobić samemu- o wiele taniej a efekt taki sam!
Ajlowju <3
Już od jakiegoś czasu formuje mi się w głowie post na podobny temat. Szczególnie po wizycie w Danii i mieszkaniu w pięknym, ale takim… ludzkim mieszkanku. Gdzie widać, że ktoś tam żyje. Ktoś normalny. A do tego świetny duński design, przedmioty z duszą i charakterem, morze zabawek, itp itd.
(A o ścianie tablicowej też czytałam u Karoliny i śmiałam się tak bardzo, że mało z krzesła nie spadłam. Uwielbiam takie akcje {płacze ze śmiechu})
Ja też tak miałam gdy podróżowałam po Danii i Szwecji, wszystko z gustem ale i z duszą 🙂
Ja bardzo lubię mieć porządek w mieszkaniu. Wszystko staram robić tak, aby czuć się w nim dobrze. Niestety moje mieszkanko jest baaaardzo małe więc nie mam nad wszystkim kontroli. To co dla mnie jest jednak najważniejsze to po prostu czuć się w nim dobrze ,a więc: jem siedząc na kanapie i nie tylko:-) Pozdrawiam ciepło:-)
W małym mieszkaniu jest trudno zachować porządek, czasem trzeba zaakceptować pewne „bałagany” bo jesteśmy tylko ludźmi 🙂
Zdarza mi się jeść na kanapie 🙂 Lubię ładne wnętrza, ale lubię też jak są funkcjonalne i gdy muszę wybrać jedną cechę, to stawiam na funkcjonalność. Źle bym się czuła w mieszkaniu „do zwiedzania”, coś w stylu jakbym wcale tam nie mieszkała, tylko przyszła w gości, albo mieszkała w hotelu 😉
A kredowa ściana… cóż, może w przyszłości 😀
Zgadzam się z Tobą, funkcjonalność jest bardzo ważna! 🙂
Kasiu – to co napisałaś to takie dobre, zdrowe podejście. „Dom jest do mieszkania” – następnym razem powiem to mojej mamie. I dam jej do przeczytania twój tekst 😉
Cieszę się, że Ci się podoba. Nie jesteś pierwsza, która podsyła ten tekst komuś:) Super, dzięki!
Mnie tego nauczyła mama, trzeba żyć a nie martwić się wszystkim dookoła (np. bałaganem). A na to „fur dich” to pewnie bym się popłakała, urocze i wzruszające!
Mądra mama!
Cytat z jakiegoś filmu: Dom jest do pasji tworzenia, a nie do robienia wrażenia 🙂
Super cytat! NIe pamiętasz z jakiego filmu ?:P